Myślę, że nawet niepoprawni optymiści przyznają, iż nasze życie to nieustanna walka (choć jest w nim jeszcze miejsce na wiele innych rzeczy).

Walka o wartości, pozycję… Zwyciężyć w walce to wspaniała rzecz, wiedzą o tym ci, którzy stanęli kiedyś do jakiejkolwiek rywalizacji, choćby sportowej. Jednak w życiu duchowym doświadczamy walki, która nie dokonuje się na zewnątrz, ale wewnątrz nas. Jest to walka  duchowa.

Walka z grzechem i szatanem, walka z systemem wartości, który przynosi świat oddalony od Boga i w końcu jest to też walka z samym sobą – bo to często w nas samych mieszkają złe myśli, złe skłonności, różne pożądliwości….

 

Wyraźnie mówi o niej św. Paweł w liście do Efezjan: „W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu!” (Ef 6, 10-18). Wielu daje nam wtedy radę: pracuj nad sobą! Iluż z nas korzystało z tej rady, a jeszcze szybciej ją porzucało. Komu łatwo jest wytrwać w postanowieniach… myślę, że mało znajdzie się śmiałków… Co robić, gdy przychodzą złe myśli, pokusy, trudności? Jaką obrać strategię walki? Co powiedzieć komuś, kto nie wie jak sobie w takiej sytuacji poradzić? Myślę, że dobrych rozwiązań jest kilka, a ja chciałbym zaproponować jedno z ich, wierzę, iż wcale nie najgorsze…

Pismo Święte ukazuje nam, na wzór walki, dwie metody, taktyki zwracania się do Boga. Przyszło mi na myśl, że można jedną nazwać defensywną, pasywną, a drugą ofensywną, choć na pewno nie jest to szczęśliwe nazewnictwo. Ta pierwsza, według mnie – defensywna, czy też pasywna (chodzi mi przede wszystkim o pewne techniczne słowo, a nie analogiczne) rodzi się wtedy, gdy widzimy wszystko to, co Bóg nam uczynił. Wtedy dziękujemy Bogu, wielbimy Go, gdyż objawia nam siebie, daje nam odczuć swoją miłość. Gdy przebacza grzechy, uzdrawia, daje radość – wtedy, rozpoznając Jego działanie rodzi się w naszych sercach wdzięczność, pieśń uwielbienia. Tak działo się, gdy Izraelici wznieśli pieśń zwycięstwa po cudzie przejścia przez Morze Czerwone. Bóg okazał swoją chwałę przeprowadzając ich suchą nogą przez morze i pokonując Egipcjan (Wj 15). Tak dzieje się i w naszym życiu, gdy widzimy jak Bóg nas obdarza swoją łaską i darami. Wtedy właśnie doświadczamy tego zwycięstwa w Panu, chodzimy pełni pokoju, radości, czujemy, że możemy wszystko…

W taktyce walki, rywalizacji nie tylko stosujemy defensywę, ale także ofensywę. Wielu strategów mówi wprost: najlepszą obroną jest atak… Większość znawców powie nam też, że o wiele lepiej jest bronić się niż atakować. To zrozumiałe i logiczne. W odniesieniu do uwielbienia ma to też zastosowanie. Łatwiej jest wielbić Boga w obliczu doznanych łask – trudniej podejmować trud chwalenia Pana, gdy doświadczamy trudności, prześladowań, krytyki, po prostu, gdy cierpimy. Jest to niejako działanie uprzedzające. Widząc naszą życiową sytuację, nasze potrzeby, problemy, zwracamy swe wołanie do Pana. I nie jest to bynajmniej prośba, nie – jest to pełne ufności wielbienie Boga. Nie zatapiamy się tylko w naszych problemach, nie udajemy też, że, jak to mówią: „nic się nie dzieje”, ale stajemy w całej prawdzie, w całym realizmie naszego położenia by błogosławić Boga w naszym życiu.

Jest to niezwykła ofensywa, do której zachęca nas Duch Święty i obdarza swoją łaską, abyśmy w niej wytrwali. Bóg sam staje w naszej obronie, to On walczy za nas! To samo zdarzyło się Dawidowi, gdy widział jak Saula nawiedza zły duch – brał instrument i grał Panu na chwałę, a zły duch odchodził. Tak samo czynili Izraelici, na czele z Jozuem, gdy w siedem dni zdobyli Jerycho bez akcji zbrojnej, grając tylko trąbami na cześć Boga. Nie inaczej postępowali Paweł i Sylas – skuci w dyby śpiewali hymny Bogu i doznali zwycięstwa w Nim – opadły kajdany, zostali uwolnieni. Tak samo też stanie się w Twoim życiu, gdy zamiast narzekania i buntu, staniesz w uwielbieniu Jezusa – On sam da ci wspaniałe zwycięstwo, na pewno będziesz je oglądać!

Nasze uwielbienie nic Bogu nie dodaje, ale wprowadza nas w intymność z Nim. Jest to najlepsza postawa, dzięki której dajemy Bogu możliwość działania w nas, działania tak, jak chce. Jest to też najwłaściwsza postawa chroniąca nas przed wyniosłością, pychą. Niejeden raz, gdy coś nam się udaje w życiu, mamy zaraz pokusę przypisania sobie zasługi: „sam do tego doszedłem”, „ja sam to i to zrobiłem”. Postawa wielbienia, to postawa ufności, a mówi ona Bogu: „Tyś to sprawił”, „Ty, Boże wiesz najlepiej”.Chwalić Boga to uznawać, że jest On odpowiedzialny za to, co mnie spotyka w życiu, że jest częścią Jego planu dla nas. Jeśli tego nie przyjmiemy, to nasze uwielbienie nie będzie miało sensu albo będzie po prostu fałszywe. Przypomnijmy sobie słowa, które św. Paweł tak dobitnie nam przekazuje: „Bóg współdziała z tymi, którzy go kochają we wszystkim, dla ich dobra”. Gdy oddajemy Panu chwałę przez to, co mówimy i czynimy, na modlitwie, czy w codziennych sprawach, nasze życie zostaje złączone z cierpieniem Chrystusa i Jego Zwycięstwem na szatanem, grzechem, śmiercią i wszelką słabością.

„Lecz Bogu niech będą dzięki za to, że pozwala nam zawsze zwyciężać w Chrystusie i roznosić po wszystkich miejscach woń Jego poznania”( 2 Kor 2, 14) Św. Paweł mówi nam tu o mocy wiary i postawy uwielbienia. Tylko w obliczu wiary, prawdziwej bliskiej relacji z Jezusem, uwielbienie ma sens i prawdziwą moc! Tylko wtedy, gdy oddamy chwałę Bogu w naszym życiu, uwolnimy się od pychy i pretensjonalności (jak okaże się, że nie poszło po naszej myśli). Wówczas będziemy mogli odnosić pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował – Chrystusowi. Takiej życiowej postawy przepełnionej ufnością i miłością do Jezusa, czyli uwielbieniem bardzo nie lubi diabeł! On nie znosi atmosfery uwielbienia i dlatego będzie za wszelką cenę dążył do zamieszania naszych relacji z Bogiem i ludźmi. Szatan będzie potęgował nasze złe myśli, doświadczenia i trudności, po to, aby nas zamknąć w „więzieniu nas samych” – naszego buntu, narzekania i zgorzknienia. Jednak gdy my ubierzemy się w łaskę Pana i zwrócimy się do Niego całym sercem w uwielbieniu, szatan będzie bezsilny. Gdyż to nie my będziemy walczyć, ale Zwycięski Pan, Król Królów poprowadzi nas do zwycięstwa. Taka postawa i taktyka walki z szatanem chroni nas przed zbytnim skupianiem się nad złem, przed szukaniem konfrontacji z przeciwnikiem.

W 2 Księdze Kronik (20,1-20) czytamy o mającej się rozpocząć bitwie. Trzy narody: Amonici, Moabici i Meunici – zawarły sojusz przeciwko Judzie. Były to te same ludy, które nie pozwoliły przejść Izraelitom po swojej ziemi w czasie ich wędrówki do Kanaan. Król Jozafat, otoczony ze wszystkich stron, wstawiał się i otrzymał strategię walki: kazał Ustanowić śpiewaków dla Pana , aby idąc w świętych szatach przed wojskiem, wysławiali Go, śpiewając: Wysławiajcie PANA, albowiem na wieki jest Jego łaskawość” (2 Krn 20,21). Kiedy tak uczynili (20, 22) Bóg sprawił, że wrogowie Judy zwrócili się przeciwko sobie, tak że nie pozostał żaden z nich żywy. Gdy wielbimy Boga, dokonuje się obalanie murów, przemiana sytuacji, która może wydawać się bez wyjścia.

My dzisiaj, podobnie jak Izrael walczymy przeciwko różnym mocom. Dlatego nasza strategia musi być taka sama – mamy wołać do Pana, a potem uwielbiać Boga. Zwycięstwo, które odnieśli Izraelici było tak wielkie, że ponad trzy dni trwało zbieranie łupów! Również my, w podobny jak oni sposób, będziemy gromadzić bogate łupy łaski, które przypadną nam w udziale gdy będziemy wielbić Boga. Odniesiemy zwycięstwo w sytuacji naszych trudnych relacji w rodzinie, pracy, szkole, naszych problemów zdrowotnych, finansowych. Bóg dał nam potężne narzędzia walki, które mają moc, aby pokonać każdą twierdzę, na jaką się natkniemy. Uwielbienie poprzedziło tryumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy. Zapewne też najlepiej przygotuje na ono na Jego powtórne przyjście.

„Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele”. (2 Kor 4, 8-11). Nasze życie jest piękne i wartościowe, ale nie jest jakąś tylko sielanką. Jest także zmaganiem, walką, walką o to, co dobre, ważne. Warto w to życie zabrać Jezusa, oddać Mu siebie i w Jego Imieniu, które jest ponad wszelkim imieniem, odnosić zwycięstwo. Nie raz przyjdzie nam pewnie upaść… Warto jednak już teraz wyruszyć w drogę ze Zwycięskim Barankiem mając na ustach i w sercu Jego Imię! On sam nas poprowadzi. Warto już teraz pomyśleć o tym zwycięskim orszaku, który w niebie towarzyszy Jezusowi, dokądkolwiek pójdzie (Ap 14, 4). Warto już teraz uczyć się oddawać chwałę Bogu w każdej życiowej sytuacji, już teraz włączać się do tego niebieskiego orszaku w uwielbieniu, aby później razem z wielkim tłumem przed Tronem i przed Barankiem wielbić Zasiadającego na Tronie, Wiecznego i Wspaniałego Boga przez całą wieczność mając udział w Jego zwycięstwie i chwale! Czy tego chcesz…?

Andrzej Bulicz