Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. (Mt5,23-25)

Kiedy na jednej z mszy świętych usłyszałam znaną ewangelię o przebaczeniu, od razu zaczęłam się zastanawiać, jak jest z przebaczeniem w moim życiu. W tamtym czasie byłam wewnętrznie pojednana z osobami, które mnie zraniły. Wiedziałam, że z mojej strony nie ma z tym problemu. Jednak była w moim życiu trudna relacja z koleżanką, która nie potrafiła mi wybaczyć, mimo moich przeprosin i próby pojednania. Była to dla mnie trudna sytuacja , gdyż widziałyśmy się często na  zajęciach na uczelni, ale nie zamieniałyśmy ani słowa. Byłam traktowana przez nią jak powietrze. Wiedziałam, że problem leży po jej stronie, jednak kiedy tego dnia usłyszałam słowo z ewangelii, przyszło mi na myśl pytanie czy rzeczywiście zrobiłam wszystko aby się z nią pojednać. Podczas wieczornej modlitwy wróciłam do mojego rozważania nad usłyszaną ewangelią. Wtedy postanowiłam w swoim sercu, że ponownie postaram się pojednać z koleżanką, dokładając do tego wszelkich starań. Znałam ją dobrze i wiedziałam, że wszelka próba ponownej rozmowy na temat przebaczenia i przeprosiny mogą tylko bardziej zamknąć jej serce. Do tego doszedł strach przed jej reakcją. Wtedy pomyślałam, że została mi jeszcze modlitwa o przebaczenie z jej strony. Przedstawiłam Panu Bogu wszelkie moje przemyślenia, rozterki, trudności w tej sprawie i zaczęłam prosić o to, aby Pan Bóg przemieniał jej serce, aby ona ponownie zechciała ze mną rozmawiać. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu na efekty nie czekałam długo. Za kilka dni podczas wyjazdu terenowego z uczelni, koleżanka, za którą się modliłam nagle bez mojej wcześniejszej prośby zaproponowała mi swoją pomoc w drobnej sprawie. Zaczęła także ponownie odpowiadać na moje przywitania. Byłam zszokowana, gdyż od dawna nie wypowiedziała do mnie ani jednego słowa. Cieszyłam się, że Pan Bóg tak szybko odpowiedział na moją modlitwę oraz pokładałam w Nim nadzieję, aby ta relacja nie zatrzymała się tylko na odpowiadaniu sobie „cześć” gdy się mijamy, ale by była bliska, jak dawniej. W niedługim czasie koleżanka znowu przestała się do mnie odzywać. Zastanawiałam się co jest tego przyczyną i uświadomiłam sobie, że zaprzestałam codziennej modlitwy za jej serce. Wznowiłam modlitwę i szybko przekonałam się, że nadzieja w Panu Bogu nie zawodzi, ponieważ nasze relacje powoli zaczęły  być takie jak dawniej, a nawet lepsze.