„Słuchaj,Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jedyny”(Mk 12,29)
Nigdy chyba nie zaprzeczylibyśmy, że Bóg do nas mówi.
A jednak fakt ten może nam umknąć w codziennym „kołowrocie”. I rzeczywiście nie raz umyka. Przestaje być wydarzeniem.
Żyjemy wtedy tak , jakby Bóg do nas nie mówił. Nasze życie staje się monologiem. Pozostajemy sami ze swym zmęczeniem, bólem, z naszymi pytaniami. Doświadczamy samotności. Słowo „słuchaj” jest – mówiąc obrazowo – jakby pocałunkiem Boga, który chce nas wyprowadzać ze źle przeżywanej samotności.
Słuchać to najpierw wierzyć, że Bóg przemawia. Nasze aktywne słuchanie Boga będzie zależało od wewnętrznego przekonania, że Bóg codziennie mówi. Tak jak „wiara rodzi się ze słuchania”, tak nasze słuchanie Boga rodzi się z głębokiej wiary. Powinniśmy powtarzać sobie często: „Bóg do mnie mówi”. Widzialnym znakiem tej prawdy jest księga Pisma Świętego. Ilekroć bierzemy ją do ręki, możemy powiedzieć: „Mam w ręku księgę pełną słów Boga”. Kiedy ją czytam, a mogę to czynić o każdej porze dnia i nocy, mam prawo powiedzieć z przekonaniem: „Bóg do mnie mówi”.
Bóg, który mówi nieustannie, za każdym razem przemawia nowym słowem, nawet gdy kolejny raz słyszymy lub czytamy to samo słowo. Przypomnijmy sobie osobiste, życiowe sytuacje, w których jakiś dobrze znany nam fragment Pisma Świętego przemówił do nas zupełnie nową treścią i dał nam wiele nowego światła. Bóg zawsze mówi na temat i nigdy nie spóźnia ze swoim słowem. Jest ono zawsze słowem na teraz, dotyczy aktualnej sytuacji naszego życia. Pan chce wejść z nami w osobową, głęboką relacje. Mówi po imieniu: „Słuchaj , Izraelu”.(…)
Doświadczenie pokazuje, że trudno jest nam aktywnie słuchać. Przyzwyczajeni do częstego mówienia, pouczania innych, nie zawsze potrafimy słuchać i być pouczani. Bywa, że kogoś zewnętrznie słuchamy, a wewnętrznie pozostajemy w roli mówcy i kaznodziei. Nasze słuchanie staje się pozorne.
Zapytajmy siebie: co najbardziej przeszkadza nam słuchać Boga? Zwróćmy uwagę na to, co najmocniej zakłóca nasze słuchanie, co sprawia, że staje się ono płytkie, pozorne albo częściowe. Hałas niszczy w nas zdolność słuchania. Niemożliwe jest słuchanie bez ciszy i milczenia. Nie chodzi jedynie o cisze zewnętrzną, ale przede wszystkim o tę wewnętrzną. Wejście w wewnętrzne słuchanie w dużym stopniu zależy od stanu naszego wnętrza. Napięcia, lęki, rozdrażnienia sprawiają, że nie raz nieświadomie uciekamy od ciszy. Boimy się usłyszeć siebie. Nie jesteśmy zdolni do medytacji, ponieważ czujemy się wewnętrznie rozbici. Nudzimy się na modlitwie, ponieważ nie potrafimy przebywać sami ze sobą.
W słuchaniu mogą przeszkadzać nam nasze nieuporządkowane przywiązania, które ograniczają nasze nastawienie na przyjmowanie Bożej prawdy.
To, jak słuchamy, jakie jest nasze nastawienie na przyjmowanie tego, co mówi Bóg, dość szybko pokaże, czy On jest naszym Bogiem, to znaczy, czy mamy z nim bliski kontakt.
Również nasze wnętrze pokaże nam, czy jest On Bogiem jedynym, to znaczy, czy jest pierwszy i najważniejszy.